Dlaczego psy w III Rzeszy były uwielbiane, a kotami gardzono? Jak ochraniano konie przed wysłaniem ich na front? Życie których zwierząt było cenniejsze niż ludzkie? Na te i inne pytania o zwierzęta w jednej z najbrutalniejszych ideologii świata odpowiada książka: “Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy”

Wydawać by się mogło, że o III Rzeszy i II Wojnie Światowej napisano już wszystko. Mamy mnóstwo publikacji historycznych, reportaży, powieści, w których wydarzenia tamtych lat są luźnym tłem dla fabuły – można wymieniać i wymieniać, a literatury do wyboru mamy ogrom rozmaitej, w zależności od tego, na jaki typ książki mamy ochotę oraz który aspekt tego okresu historii nas interesuje. Okazuje się jednak, że wciąż jeszcze jest przestrzeń na spojrzenie na tych kilkanaście lat istnienia III Rzeszy z zupełnie innej, świeżej perspektywy. Z perspektywy zwierząt.

Partnerem artykułu jest Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydaje Nam Się – oficjalna księgarnia Wydawnictwa, której premierowe tytuły możecie kupić szybciej, niż w innych księgarniach. 

Waszej uwadze polecam także Domowe Targi Książki, czyli fantastyczne wydarzenie dla wszystkich miłośników dobrej literatury, w którym możecie wziąć udział bez wychodzenia z domu. Każda edycja to spotkania z wyjątkowymi pisarzami, konkursy z atrakcyjnymi nagrodami oraz możliwość zakupu niedostępnych nigdzie indziej pakietów książek z gadżetami tematycznymi. Już w dniach 14-20.11.2022 r. będzie miała miejsce nowa, jesienna edycja Domowych Targów Książki! Koniecznie wpiszcie tę imprezę do swoich kalendarzy!

Niewygodna perspektywa

Ten punkt widzenia przyjął Jan Mohnhaupt w swojej nowej książce: „Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy”. Postanowił sprawdzić, jak zwierzęta były postrzegane w tym okresie w państwie niemieckim, jak je traktowano, którym gatunkom poświęcano szczególnie dużo uwagi, co się z nimi w ogóle działo przed i w trakcie wojny. 

Jest to temat o tyle niewygodny, że to przecież „tylko zwierzęta”. W obliczu tragedii dziesiątek milionów ludzi, którzy w II Wojnie Światowej tracili swoje rodziny, dobytki, dachy nad głową, zdrowie i życie, w obliczu okrucieństwa, którego doświadczali… Pytanie: “a co ze zwierzętami?” wydaje się być co najmniej nie na miejscu. Myślę jednak, że los zwierząt nie jest Wam obojętny, skoro odwiedzacie i czytacie mojego bloga, zatem i Wam, tak jak i mnie, takie pytania pojawiają się w głowie.

Autor “Zwierząt w Trzeciej Rzeszy” postanowił na nie odpowiedzieć, dzieląc swoją książkę na 6 rozdziałów i każdy z nich poświęcając innym gatunkom. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, które zwierzęta były postrzegane przez narodowych socjalistów jako wyjątkowo wartościowe, a którymi gardzono. Ze względu na to, że Mohnhaupt analizuje sytuację zwierząt bardzo szczegółowo, możemy odkryć, że stosunek narodowych socjalistów do niektórych gatunków bardzo się zmieniał na przestrzeni lat i szedł w parze z aktualną sytuacją samego państwa niemieckiego. 

Zwierzęta ponad ludźmi

W trakcie lektury nietrudno wysnuć wniosek, że życie (przynajmniej niektórych) zwierząt było w III Rzeszy cenniejsze, niż ludzkie. Możemy to zauważyć już na samym początku, kiedy autor opowiada nam o niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Buchenwald. Okazuje się bowiem, o czym, szczerze przyznaję, nie miałam pojęcia, że tuż za jego murami otwarto ogród zoologiczny. Stanowił on miejsce rozrywki i rekreacji dla pracowników obozu koncentracyjnego, a w niektóre dni był otwarty do zwiedzania także dla mieszkańców okolicznych miejscowości. O tym, że zwierzęta w tym ZOO stały znacznie wyżej niż ludzie niech świadczy fakt, że w okresach deficytu żywności drapieżniki z wybiegów były karmione kosztem posiłków przeznaczonych dla więźniów – po prostu wycofywano mięso z kuchni więziennej na poczet zwierząt. 

Jeżeli chociaż w minimalnym stopniu interesujecie się historią XX wieku, z pewnością wiecie, że Hitler był wielkim miłośnikiem psów. Ale i w stosunku do nich bardzo wyraźne było jego zamiłowanie do zachowania czystości rasowej. Cenił sobie wyłącznie rasowe psy ze względu na pewność ich charakteru, a szczególnym uwielbieniem darzył owczarki niemieckie. Choć historia rasy miała zaledwie kilkanaście lat, owczarek niemiecki błyskawicznie stał uznany przez narodowych socjalistów za jeden z symboli III Rzeszy ze względu na dumny, harmonijny wygląd i niezłomność charakteru. 

Lepsze i gorsze

Zresztą wiele gatunków zwierząt było porównywanych do ludzi i stawianych ponad niektórymi nacjami czy grupami społecznymi – nie tylko owczarki niemieckie i drapieżniki z ZOO w Buchenwaldzie. Poznamy historię między innymi świń, które uważane były za lepsze od Żydów i muzułmanów a wartość, jaką przyjmowano dla tych zwierząt popadała ze skrajności w skrajność w zależności od tego, jak toczyły się losy narodu niemieckiego. 

Konie z kolei nieocenione były zwłaszcza na wschodnim froncie, ponieważ dzięki nim żołnierze mogli docierać tam, gdzie nie dojechałby żaden wóz czy czołg. Były też uwielbiane przez narodowych socjalistów za siłę i poświęcenie. Ale według Hitlera, który za nimi nie przepadał, konie były jak Rosjanie, bo pracowały tylko wtedy, kiedy czuły nad sobą bat.

Koty domowe za to nie cieszyły się dobrą opinią pod żadnym kątem. Uważano w III Rzeszy, że mają zmienną naturę, są nieposłuszne i kotom nie można ufać – zupełnie jak Żydom. Wprost przeciwnie było jednak z kotami dzikimi. Narodowi socjaliści utożsamiali się z drapieżnikami ze szczytu łańcucha pokarmowego, a dowodem na ich zachwyt wielkimi kotami jest nazwanie po nich modeli czołgów: Tygrys i Pantera.

Jan Mohnhaupt opowiada nam o III Rzeszy w całkowicie świeży sposób. W zależności od tego, jak bardzo interesujemy się historią, być może pojawią się w niej nowe dla nas fakty z dziejów tego kraju, a być może nic nas nie zaskoczy. Bez względu jednak na to, jak rozległą mamy wiedzę, warto sięgnąć po “Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy” z dwóch powodów:

  1. pomimo niecodziennego tła jest to wciąż książka w mojej ocenie przede wszystkim o zwierzętach,
  2. znajdziemy w niej wiele faktów zupełnie pomijanych w innych pozycjach historycznych. 

Ale, jako że tę recenzję czytacie na blogu przyrodniczym, to powód numer jeden jest dla mnie zdecydowanie istotniejszy i jego będę się trzymać.

Czy dowiedziałam się z tej książki czegoś nowego o zwierzętach? Nie. Bo nie jest to typowo przyrodnicza pozycja tylko książka historyczna. Dowiedziałam się za to, jak ogromnie odmienne było podejście narodowych socjalistów do ludzi i zwierząt. “Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy” była dla mnie lekturą zaskakującą nie dlatego, że ludzie bestialsko traktujący innych ludzi niezwykle cenili sobie zwierzęta niebędące ludźmi, bo o tym już wcześniej wiedziałam. Nie znałam jednak wielu z przyczyn tego stanu rzeczy. 

“Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy” to książka o świecie, w którym zwierzęta są najwierniejszymi przyjaciółmi, walczą na froncie, budzą zachwyt, ale też są tępione, nienawidzone, zjadane i zabijane, żeby nie dostały się w ręce wroga. To też książka o ludziach, dla których zwierzęta są cenniejsze niż inni ludzie, którzy chcą ochronić swoje zwierzęta przed powołaniem do służby wojskowej albo muszą się ich pozbyć, bo ich posiadanie przestało być legalne. To książka o losach tych, o których, myśląc o wojnie, często zapominamy.