O waleniach w polskiej części Bałtyku.
Kiedy rodzi się w nas chęć zobaczenia delfinów czy innych waleni, od razu przychodzi nam na myśl wyprawa w jakieś egzotyczne miejsce, w którym będzie można popływać z delfinami, albo oglądać wieloryby z pokładu statku. Ja delfiny na żywo widziałam raz, jako dziecko, kiedy płynęłam z rodzicami na wakacje promem do Grecji. Stado kilkunastu delfinów (prawdopodobnie butlonosów) dość długo płynęło obok naszego statku i pamiętam, jak wielką frajdę miałam z powodu tego, że je widziałam! Fakt, że prom był wielki, a przez to pokład umiejscowiony bardzo wysoko nad wodą, przez co byłam naprawdę daleko od tych delfinów, zupełnie mi nie przeszkadzał.
Ale wiecie, że duże ssaki morskie można spotkać nawet w naszej części Morza Bałtyckiego?
Większość z nich odwiedza nas raczej okazjonalnie, kiedy zawędruje do nas z Oceanu Atlantyckiego przez Morze Północne.
Wśród waleni, których udokumentowane obserwacje zanotowano w ciągu ostatnich 100 lat przy naszym wybrzeżu, pojawiły się między innymi: płetwal zwyczajny (w 1930 r., i 2007 r., w 2015 r. wyłowiono martwego w Stegnie), delfin zwyczajny (w 2007 r. trzykrotnie widziana grupa czterech i dwóch osobników), delfin białonosy (w 1989 r., 1994 r., 1995 r., 1998 r.,), białucha arktyczna (1979 r., 1989 r.).
Natomiast na wyróżnienie, ze względu na dość nagłośnioną obecność u nas w ostatnich latach, zasługuje
Długopłetwiec oceaniczny / humbak
(Megaptera novaeangiae)
Ten wieloryb dorasta do 17 metrów długości, chociaż zarejestrowano rekordowo wielkie osobniki o długości 27 metrów. Rozpoznać go można po bardzo długich, pokrytych dużymi brodawkami płetwach piersiowych. Jego głowa również ma wiele podobnych guzków. Jest wdzięcznym zwierzęciem do obserwowania, ponieważ nie boi się ludzi. Chętnie podpływa w okolice łodzi i statków. Często też wynurza się całkowicie i wyskakuje nad powierzchnię wody, dzięki czemu można podziwiać go w całej jego wielorybiej okazałości.
Nie jest mieszkańcem Bałtyku, ale zagląda na nasze wody od czasu do czasu w trakcie swych wędrówek w rejony polarne, dokąd udaje się latem, lub subtropikalne – tam wraca na zimę. W ostatnim stuleciu zarejestrowano trzy wizyty długopłetwca na naszych wodach. W 1979 roku młody wieloryb zaplątał się w sieci rybackie w Zatoce Gdańskiej i odpłynął zaraz po tym, jak został uwolniony. Później, w 2006 roku, również młody osobnik, był widziany także w Zatoce Gdańskiej. Ostatni raz udokumentowana obserwacja długopłetwca oceanicznego w polskiej części Bałtyku miała miejsce w 2008 roku i pływał wzdłuż naszego wybrzeża przez kilka tygodni. Długopłetwiec, który pojawił się u nas pod koniec lipca, został nazwany: „Buckie” i widziano go między innymi w Darłówku, Rowach i Kuźnicy. W połowie sierpnia wypłynął z powrotem na Morze Północne.
Wśród tych wszystkich zwierząt jest jednak jedno, które nie dość, że zamieszkuje Morze Bałtyckie na stałe, to jest również wpisane na listę polskich gatunków zwierząt i regularnie jest widywane wzdłuż naszego wybrzeża.
Morświn (zwyczajny)
(Phocoena phocoena)
Chociaż na pierwszy rzut oka wygląda jak delfin i widząc ich sylwetkę z daleka niewprawne oko może je pomylić, to te zwierzęta nie są wcale tak blisko ze sobą spokrewnione, jak mogłoby się wydawać. Morświny można od delfinów odróżnić po tym, że mają dość krótką, trójkątną płetwę grzbietową, krótki pysk, a kąciki ich ust są wykrzywione ku górze, przez co wyglądają, jakby się stale uśmiechały. W dodatku niespecjalnie lubią wyskakiwać ponad powierzchnię wody, a jeśli już, to nie robią tego w tak spektakularny sposób jak delfiny. Cechują się także mniejszą inteligencją niż delfiny i bardziej stronią od ludzi.
Morświny są stosunkowo nieduże, osiągają długość do dwóch metrów i tylko wyjątkowo duże osobniki przekraczają 60 kilogramów wagi. Żywią się głównie niewielkimi rybami z gatunków żyjących w ławicach, takich jak śledzie czy makrele oraz bezkręgowcami.
Chociaż morświny zostały uznane przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody za gatunek najmniejszej troski (poza jednym podgatunkiem), to polska populacja już jest zakwalifikowana jako krytycznie zagrożona wyginięciem. Wynika to z tego, że już i tak niewielka ilość morświnów w naszej części Bałtyku drastycznie spada. W 1994 roku żyło u nas około 600 tych zwierząt, a 20 lat później szacowano ich ilość na jedynie 447. Wciąż trwają intensywne prace nad odbudową populacji ssaków morskich w Bałtyku – w tym także morświna. Niestety jest to dość utrudnione przez wzgląd na to, że morświny nie lubią towarzystwa ludzi tak jak delfiny i raczej trzymają się na dystans.
Mimo, że morświny wybierają najchętniej dość płytkie wody wzdłuż wybrzeży, to jeszcze nigdy nie miałam przyjemności żadnego widzieć na żywo. Ale, chociaż bardzo lubię Morze Bałtyckie i uwielbiam Trójmiasto, nie bywam w nim tak często, jak bym chciała, biorę więc poprawkę na to, że miałam mało okazji do potencjalnych obserwacji. A Wy? Mieliście szczęście zobaczyć morświna w naszych wodach? Opowiadajcie!
Źródła:
“Wieloryb w Stegnie. Skąd taki pomysł?„ (NaMierzeje.pl, 14 listopada 2020), aut. NaMierzeje.pl
“Widziano delfiny w naszym morzu„ (gp24.pl, 1 czerwca 2007), aut. Marcin Prusak
“Delfin białonosy – SMIOUG„ (Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego, 6 marca 2019), aut. Iwona Kuklik, Krzysztof E. Skóra
“Delfin białonosy w Bałtyku„ (Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego, 14 sierpnia 2015), aut. Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego
12 marca, 2018 at 6:35 pm
Jak przez mgłę coś pamiętam o Humbaku, który zawitał w nasze strony 🙂 Fajne dźwięki wydają 🙂
13 kwietnia, 2018 at 8:42 am
Od lat dzieciecych mam obsesje na punkcie tych inteligentnych ssakow i jako dziecko potrafilam godzinami siedziec w zimnym Baltyku czekajac na delfina 🙂 Chociaz rodzice probowali mi wytlumaczyc, ze raczej mam male szanse na jego zobaczenie.
Cos czuje, ze bede u Ciebie stalym gosciem, uwielbiam tajemnice swiata zwierzat!