Oto prawdziwa gigantka wśród gryzoni!

Może osiągnąć ponad 60 kilogramów żywej wagi (a zdarzyła się rekordzistka ważąca ponad 90 kilogramów!) i nawet 130 centymetrów długości. Występuje w pobliżu wody w niemal całej Ameryce Południowej (poza Chile). Samica jest zazwyczaj wyraźnie większa od samca. Poznajcie kapibarę wielką (Hydrochoerus hydrochaeris), największą przedstawicielkę współcześnie żyjących gryzoni!

Kapibara wielka to największy współcześnie żyjący gryzoń

Taka świnka morska, tylko większa

Kapibara wielka należy do rodziny kawiowatych – tej samej, której członkinią jest kawia domowa (Cavia porcellus), czyli znana wszystkim świnka morska (która notabene również pochodzi z Ameryki Południowej!). Tak, jak jej mniejsza kuzynka, ma wiele cech typowych dla gryzoni, a, jeżeli przyjrzeć się kapibarze i kawii domowej bliżej, to i pomiędzy nimi samymi, mimo ogromnej różnicy wielkości, znajdziemy sporo podobieństw: szczątkowy ogon, cztery palce w przednich łapach i trzy w tylnych, taki sam wzór zębowy, podobna liczba młodych w miocie (1-8, przy czym najczęściej są to 3-4 młode), rosnące przez całe życie zęby, które zwierzęta ścierają, przeżuwając łykowate trawy. Zarówno kawia domowa, jak i kapibara w dodatku nie potrafią syntetyzować witaminy C w organizmie i muszą przyjmować jej odpowiednie ilości z pokarmem, żeby uniknąć szkorbutu (tę cechę mają też wspólną z ludźmi!). Niemało tych podobieństw!

Prawie jak hipcio

Ale tak naprawdę to, że kapibara ma tyle wspólnego z kawią domową nie powinno dziwić – w końcu nie dość, że jedna i druga są gryzoniami, to jeszcze należą do tej samej rodziny. Bardziej może zaskakiwać, że kapibara wielka w wielu aspektach przypomina… hipopotama! A to już większy wyczyn, bo hipopotam jest zdecydowanie bliżej spokrewniony z sarną europejską, aniżeli jakimkolwiek gryzoniem.

Kapibara wielka to zwierzę wodno-lądowe, co oznacza, że doskonale czuje się zarówno na lądzie, jak i w wodzie, w której spędza bardzo dużo czasu. Na swoje miejscówki zawsze wybiera lokalizacje tuż nad lub w niewielkiej odległości od wody. Nie jest zbyt wybredna pod tym względem: zadowala się zarówno brzegiem leniwie płynącej rzeki, jak i bagnem czy terenami zalewanymi tylko okresowo. Dzień to dla niej czas słodkiego nieróbstwa i ochrony przed palącym słońcem: chętnie wyleguje się wtedy w wodzie lub błocie. Dopiero o zmierzchu zaczyna wykazywać większą aktywność. Od wieczora do rana może się stołować, jedząc zarówno rośliny lądowe, jak i te rosnące pod wodą.

Jej ciało jest świetnie przystosowane do spędzania znacznej ilości czasu w wodzie: palce ma połączone niewielką błoną pławną, potrafi wstrzymywać oddech na nawet pięć minut oraz spać pod wodą, z jedynie czubkiem głowy wystającym nad powierzchnią. Całą głowę zresztą ma idealnie stworzoną do tego celu, ponieważ nos, oczy i uszy są ulokowane w górnej części głowy. Dzięki temu zwierzę może zanurzyć się w wodzie niemal całe i wciąż wiedzieć, co się dzieje dookoła niego.

Niezwykłe podobieństwo między kapibarą a hipopotamem nie jest oczywiste, ale wystarczy, że w powyższych dwóch akapitach zastąpicie nazwę „kapibara wielka” „hipopotamem nilowym”, a całość wciąż będzie zgodna z prawdą. Tak różne zwierzęta, a tyle mają ze sobą wspólnego. Niesamowite, co?

Kapibara w wodzie czuje się doskonale!

Kupa na śniadanie

Tak, tak, dobrze czytacie: kapibara zjada własne odchody. Koprofagia występuje również u niektórych innych gryzoni (także u kawii domowych!) i ma wymiar czysto praktyczny: zwiększa stopień przyswojenia składników odżywczych z pożywienia. Kapibara ma dość prosty układ pokarmowy, który nie potrafi pozyskać maksimum dobra z jedzenia za jednym zamachem. Zwłaszcza, że żywi się przede wszystkim trawami, roślinami wodnymi, korą drzewną i owocami, czyli, w większości, dość ubogimi pokarmami. Żeby wycisnąć z takiego jedzenia tyle, ile się da, trzeba je zjeść czasem i dwa razy. Odchody kapibar składają się z już częściowo strawionej materii roślinnej i są wzbogacone o bakterie pochodzące z flory bakteryjnej jelit, które wspomagają kolejne trawienie celulozy.

Z tego samego powodu kapibara potrafi zwrócić raz przeżute i połknięte pożywienie z powrotem do pyska i przeżuć je drugi raz. Więc w sumie to jedną porcję zjada nie tyle dwa, co nawet i trzy razy. Oszczędnie.

Nie polecam jednak wzorowania się na kapibarze, jeżeli zechcecie wprowadzić oszczędności żywieniowe. Co jednak polecam, to zachwycić się tym zwierzęciem, jako i ja to uczyniłam.

Autorzy fotografii:
Zootierpfleger / Pixabay, Cloudtail the Snow Leopard / Flickr, DenisDoukhan/ Pixabay, paola3131pc / Pixabay