Buskett Gardens, czyli po prostu Ogrody Buskett to niezwykłe miejsce na mapie Malty. Wybierzcie się ze mną tam na spacer!
Malta obecnie nie posiada zbyt dużo naturalnych zadrzewień. Większość zieleni na wyspie sprowadza się do współcześnie założonych trawników i rabat wzdłuż promenad w najbardziej turystycznych miejscach i niewielkich parków. Dzika roślinność to w dużej mierze pojedyncze drzewa i krzewy, w niewielu tylko miejscach tworzące większe skupiska. W sezonie wakacyjnym, ze względu na wysokie temperatury i niemal brak opadów, Malta przypominała mi przez to wyschnięty step.
Niski stopień zadrzewienia Malty wynika z jej historii – większość lasów po prostu wycięto, a pozyskane w ten sposób drewno posłużyło wieki temu do budowy żaglowców i nie zrekompensowano tego nowymi nasadzeniami. Jeśli na wyspie chcemy poobcować z naturą, dłużej pospacerować w przyjemnym cieniu drzew, mamy do wyboru raptem kilka miejsc. Tym, które Wam polecam, są właśnie Ogrody Buskett.
Małe wielkie ogrody
Ogrody Buskett to kompleks leśny położony w malowniczej dolinie w Siġġiewi, w południowo-zachodniej części wyspy. Część terenu stanowią ogrodzone kamiennymi, niskimi murkami, gaje oliwne i cytrusowe.
Z naszego punktu widzenia Buskett Gardens to maleństwo – zajmują niecałe 50 hektarów. Dla porównania: Łazienki Królewskie mają 76 hektarów, a to przecież park miejski! Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, jak niewielką wyspą jest sama Malta – jej powierzchnia jest nieco mniejsza od powierzchni Krakowa – to perspektywa się odrobinę zmienia.
Tajemniczy ogród
To, co można przeczytać o Buskett Gardens w przewodnikach i na stronach turystycznych ogranicza się do bardzo skąpych informacji: że las, że trochę drzewek owocowych, że Maltańczycy lubią tam urządzać sobie pikniki, bo jest polana z drewnianymi ławami. Tyle co nic. A to bardzo niesprawiedliwe w kontekście tego miejsca!
Ogrody Buskett są bowiem miejscem z wyjątkowym klimatem. Ja wybrałam się tam na spacer po kilku upalnych dniach spędzonych w „typowych” (czyli mało zielonych) maltańskich rejonach. Z tym większą radością powitałam zatem ogromne, stare drzewa, rzucające przyjemny cień na utwardzone alejki. Wzdłuż ścieżek ciągnęły się kamienne mury, wytyczające teren półdziko rosnących gajów oliwnych i owocowych, do których prowadziły drewniane, stare furtki. W zacienionych miejscach ogrodzenie porośnięte było zielonymi, bujnymi pnączami, a w tych wyeksponowanych na ostre słońce, w szczelinach po zaprawie pomiędzy kamieniami, ukrywały się spłoszone jaszczurki.
W koronach obficie obrośniętych porostami drzew brzęczały dziesiątki cykad, dając podstawę maltańskiej, leśnej melodii. Ta jest bowiem zupełnie inna, niż znana nam z polskich lasów. U nas składa się na nią szum drzew, śpiew dziesiątek gatunków ptaków, cykanie świerszczy, brzęczenie innych owadów. W Buskett Gardens z kolei słychać przede wszystkim cykady. Wydają one niezwykły dźwięk, który kojarzy mi się trochę z brzęczeniem transformatora, trochę z piłowaniem metalu, a odrobinę także z włączonym, śnieżącym telewizorem. Jeśli cykad w danym miejscu jest więcej, ich melodia jest ogłuszająca. I poza nimi nie słychać niemal nic. Jako, że ogrody są w dolinie, wiatru, który mógłby szumieć wśród liści, niewiele. Ptaków w środku lata też jest mało i odzywają się niechętnie, płochliwie kryjąc się przed ludźmi.
Z tego powodu w Ogrodach Buskett czułam się bardzo osobliwie. Niby wiedziałam, że to miejsce bujnie sobie żyje, w porównaniu do innych rejonów Malty o tej porze roku, ale kompletnie tego nie słyszałam. Doprawdy przedziwne uczucie.
Mimo wszystko Buskett Gardens to miejsce, które naprawdę warto odwiedzić, będąc na Malcie. Jestem pewna, że w każdej innej niż lato porze roku jest tu „żywiej”, bo albo odpoczywają tu ptaki migrujące, albo spędzają zimę. Jeżeli Wam się poszczęści, być może spotkacie któregoś z występujących na Malcie gekonów, albo nawet kameleona!
Ale nawet, jeśli nie, wciąż możecie sobie tutaj odpocząć od typowo turystycznych maltańskich atrakcji. Bo, chociaż Ogrody Buskett są opisywane, jako odwiedzane przez Maltańczyków, którzy chętnie urządzają sobie tu pikniki czy spacerują, to ludzi tutaj jak na lekarstwo. Cisza (nie licząc cykad), spokój, cień, otaczająca spacerowiczów zieleń. Polecam, 10/10.
Byliście na Malcie? Mieliście przyjemność spacerować po Buskett Gardens?
W następnym artykule o tej wyspie opowiem Wam o zwierzętach, które miałam szczęście spotkać podczas swojego pobytu. Zaglądajcie niebawem!