Historia kotów, za które należało wziąć odpowiedzialność.

Miesiąc temu pokazałam Wam zdjęcie przeuroczych, bezdomnych kociaków. Łącznie 5 maluchów w różnym wieku, z dwóch matek. Dwójkę starszych, około 4-miesięcznych kotków i ich matkę z biegiem czasu przestałam widywać, ale pozostała jeszcze kwestia młodziutkich trojaczków i ich drobnej mamuśki. Czarna kotka z nieznacznie widocznymi pod słońce brązowymi refleksami okociła się w środku lasu, na działce mojej rodziny. Przyfarciło jej się, bo znalazła u nas w miarę bezpieczne schronienie w postaci dziury, która służyła do podkładania drewna w nieużywanej, starej wędzarni. Maleństwa trzymały się blisko tego miejsca, ale były na tyle ciekawskie, że szybko dały się zauważyć i, chociaż zachowywały bezpieczną odległość, to nie uciekały za bardzo przed człowiekiem.

Spędzam weekend na działce ze stawem. Wokół las, śpiew ptaków, kumkanie żab i… siedem kotów. 2 czteromiesięczne, 3,…

Gepostet von Animalistka am Samstag, 29. Juni 2019

Ze względu na to, że kotka wybrała sobie właśnie naszą działkę na bezpieczne miejsce, nie widzieliśmy innego wyjścia, jak tylko wziąć za całą rodzinkę odpowiedzialność. Plan był następujący: dokarmianie i czekanie na odpowiedni moment, żeby ktoś z nas mógł spędzić na działce kilka dni i miał oko na maluchy. W tym czasie chcieliśmy zabrać kotkę na sterylizację, która po zabiegu dochodziłaby do siebie w klinice. Jednocześnie szukaliśmy fundacji, która zechciałaby przyjąć koty do siebie. Niestety – „nasze” koty pojawiły się w szczycie sezonu na kocięta i wszystkie miejsca, które znałam, były przepełnione. Zewsząd odsyłani byliśmy z kwitkiem. Sami nie mamy warunków, w których moglibyśmy przetrzymać kocią rodzinę do czasu znalezienia dla niej kochających domów i martwiliśmy się o to, co się z nimi stanie. A co, jeśli musiałyby zostać tam na zimę?

Jak je wszystkie złapać?

W końcu, w dniu zabiegi kotki, z pomocą przyszła nam przemiła i pomocna Aleksandra i jej Fundacja Pręgowane i Skrzydlate (koniecznie polubcie fanpage fundacji!). Zgodziła się przyjąć do siebie całą rodzinę! Pozostało nam trzymać kciuki za pomyślność zabiegu mamuśki, zorganizować wyprawkę dla stadka i, niestety najtrudniejsze, wyłapać małe dzikusy. Koszta za wyprawkę oraz zabieg i leki dla kocicy pokryła firma mojego męża – sklep internetowy z dekoracjami do domu Duwen.pl.

Kociaki kojarzyły już człowieka z jedzeniem, ale niespecjalnie pozwalały na głaskanie czy branie na ręce. I były bardzo, bardzo sprytne. Kiedy z mężem przyszliśmy w pobliże wędzarni z zamiarem złapania ich, od razu wyczuły, że tym razem nie chodzi o zwykłe karmienie i były jeszcze bardziej czujne i zdystansowane niż zazwyczaj.

Najłatwiej poszło z najmniejszym z kociąt. Nieporadne i niezdarne dało się złapać przez swoją własną głupotę: wdrapało się na wysokiego, kamiennego grilla i nie potrafiło z niego zejść. Wystarczyło podejść do malucha i przenieść go do transportera.

Najmniejszy z maluchów dał się złapać bardzo szybko

Drugiego złapał mój tata – przyjeżdżał na działkę najczęściej i jego koty najlepiej znały. Trzeci niestety wymknął nam się dwa razy i ukrył w dziurze pod wędzarnią. Nie chcieliśmy już go dalej stresować i postanowiliśmy zrobić drugie podejście wieczorem lub następnego dnia.

Do Fundacji przyjechaliśmy zatem z dwoma kociętami i ich mamą, którą odebraliśmy po drodze z lecznicy. Trzeciego kociaka udało się złapać tacie dopiero na następny dzień, ale przynajmniej maluch szczęśliwie mógł dołączyć do rodziny.

Pamiętacie koty z działki w lesie? Mamuśka w czwartek miała zabieg sterylizacji. Dzisiaj udało się, z pomocą mojego męża…

Gepostet von Animalistka am Samstag, 20. Juli 2019

Wielka niewiadoma

Koty są obecnie w Fundacji Pręgowane i Skrzydlate już prawie dwa tygodnie. Mamuśka, przy zakładaniu karty w lecznicy musiała dostać imię i została Marlenką. O szczegółach sytuacji kotów nie pisałam Wam wcześniej, ponieważ czekaliśmy na wyniki jej badań kotki z laboratorium. Niestety wstępne badania z lecznicy sugerowały, że Marlenka może mieć FIV, czyli odpowiednik ludzkiego wirusa HIV. Koci wirus nie jest niebezpieczny dla zwierząt innych gatunków, ani dla ludzi, ale drugi kot bardzo łatwo może się nim zarazić. A jeśli potwierdziłoby się, że kotka ma FIV, maluchy prawdopodobnie również byłyby nim zarażone. Chciałam mieć pewność, co do zdrowia kotki i jej dzieci, zanim cokolwiek więcej Wam o nich powiem.

Wynik dostałam w tym tygodniu i, na wielkie szczęście nasze i przede wszystkim Marlenki, jest negatywny! Znaczy to tyle, że FIV nie ma! To ogromna ulga, ponieważ dzięki temu mamy pewność, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby Marlenka została adoptowana przez osoby, które już mają kota, tak samo jej kocięta.

Koty szukają domu stałego lub tymczasowego!

Cała rodzina jest do adopcji i przebywa we Wrocławiu, w Fundacji Pręgowane i Skrzydlate. W sprawie adopcji lub domu tymczasowego dla kotów możecie kontaktować się bezpośrednio z fundacją.

Marlenka, mamuśka, ma około 2 lat i jest prześliczną, czarną koteczką. Jest maleńka i bardzo drobna – waży zaledwie dwa kilogramy! Jest miziasta, bardzo przytulaśna i uwielbia towarzystwo człowieka.

Marlenka to bardzo miziasta czarna dama

Kocięta mają obecnie około 2,5 miesiąca. Dwa to czarnulki, po mamusi, trzeci jest krówką z białą brodą i brzuszkiem. Wszystkie maluchy to dziewczyny. Czarno-biała koteczka jest najodważniejsza z całej trójki: ciekawska, zainteresowana wszystkim, co się dzieje dookoła. Czarne kociaczki jeszcze pozostają nieśmiałe i wycofane. Pod opieką swojego człowieka rozkwitną i z pewnością nabiorą pewności siebie!

Krówkowa kotka zawsze trzyma się z przodu, jej siostry są bardziej wycofane

Czarne dziewczynki potrzebują czasu i uwagi, żeby rozkwitnąć

Poza domem, szukamy dla kotów imion! Mamusia to Marlenka, ale jej córeczki wciąż jeszcze pozostają bezimienne. Jak powinniśmy je nazwać?

Jeśli nie możecie zaopiekować się kotkami, koniecznie udostępnijcie ten artykuł – w ten sposób również pomożecie w szukaniu im domu! Zachęcam również, abyście wpłacili datek na Fundację Pręgowane i Skrzydlate. Każda złotówka pomaga w dalszej działalności i niesieniu zwierzętom dobra!

Wielkie brawa dla mojego taty, który wyłapał trzy z czterech kotów oraz dla Fundacji Pręgowane i Skrzydlate za wzięcie rodzinki pod swoją opiekę!

Partnerem artykułu jest sklep z dekoracjami do domu Duwen.plProwadzi go mój mąż i pokrył wszystkie koszta związane z zabiegiem oraz pobytem Marlenki w lecznicy. Kupił też solidną wyprawkę dla całego stadka przed przekazaniem kotów do fundacji: zapas karmy i żwirku, środki na kleszcze oraz dużą klatkę, żeby rodzinka mogła bezpiecznie przeczekać kilka dni przed szczepieniami. W sklepie znajdziecie naprawdę piękne produkty dekoracyjne, więc szybciutko polubcie fanpage Duwen.pl, żeby być na bieżąco z nowościami.