Dinozaury jak żywe?
Wiadomo, że jak jakieś duże wydarzenie, impreza, show czy wystawa dotyczy zwierząt, zwłaszcza dinozaurów, to będzie nastawione na najmłodszych odbiorców. Ale czy dorosłym również może sprawić frajdę?
Bilety na „Wędrówki z Dinozaurami” kupiłam już w lutym i byłam ogromnie ciekawa, jak to widowisko wygląda. Nie miałam pojęcia, czego właściwie się spodziewać. Okej, widziałam jakiś filmik pełniący rolę reklamy/trailera, ale wiecie, jak to jest z takimi zachęcajkami. Mało to było filmów, z których wszystkie najlepsze sceny upchnięto w trajlerze właśnie? Mimo wszystko, będąc dobrej myśli, wydrukowałam bilety, zarezerwowałam hotel i czekałam, aż nastanie weekend w połowie kwietnia.
„Wędrówki z Dinozaurami”? A na co to dorosłym?
Dinozaury nigdy nie fascynowały mnie aż tak mocno, jak współczesne zwierzęta. Owszem, przechodziłam etap silnej fascynacji nimi, ale trwał on stosunkowo krótko. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę cieszyłam się na możliwość obejrzenia tego widowiska. Tym bardziej, że większość biletów była wyprzedana na długo przed tym, jak sama chciałam je kupić. Mimo że organizatorzy dołożyli jeszcze bodajże dwa dodatkowe terminy występów, i tak było mi ciężko znaleźć dwa wolne miejsca obok siebie w sektorach bliżej sceny. Przyznam, że nie spodziewałam się aż takiego zainteresowania.
Nie wzięłam też pod uwagę, że większość widzów będą stanowili najmłodsi. Z mężem byliśmy jednymi z niewielu dorosłych, którzy przyszli obejrzeć „Wędrówki z Dinozaurami” bez dzieci. W mojej rzeczywistości takie wydarzenie jak najbardziej może być atrakcyjne dla dorosłych i właśnie głównie dorosłych na widowni się spodziewałam. Och, ja naiwna!
Taka ilość dzieci sugerowała, że scenariusz będzie dostosowany do ich wieku i raczej banalny. Czy tak faktycznie było?
I tak, i nie.
„Wędrówki z dinozaurami” są wydarzeniem, któremu patronuje BBC. I to było dla mnie potwierdzeniem, że warto je obejrzeć. BBC dba o jakość najwyższą jakość zarówno własnych produkcji dokumentalnych, jak i tych, nad którymi obejmuje patronat.
Podróż w czasie
Występ zaczął się od opowieści paleontologa, który, jak się okazało, miał nam towarzyszyć przez całe „Wędrówki z Dinozaurami”. Po krótkim wstępie, w którym wytłumaczył, na jakiej podstawie jesteśmy w stanie cokolwiek powiedzieć na temat zwierząt, które żyły na Ziemi setki milionów lat temu, rozpoczął z nami podróż przez erę mezozoiczną. W jej trakcie, przechodząc przez końcówkę triasu, jurę i kredę, mieliśmy okazję poznać część wielkich gadów, właściwych dla każdego okresu.
Wydarzenie było podzielone na płynnie przenikające się sceny z życia dinozaurów. Pokazywały one sposób, w jaki gady zdobywały pożywienie, walczyły o przywództwo w stadzie czy broniły się przed silniejszymi od siebie. Paleontolog krótko opowiadał o każdym gatunku i pełnił rolę narratora, tłumacząc, co zwierzęta właśnie robią i w jakim celu. Całości dopełniała budująca napięcie muzyka, efekty świetlne oraz krótkie nagrania filmowe w tle. Sceny, chociaż krótkie i ewidentnie przygotowane raczej pod młodszych widzów, bo z lekka naiwne, były bardzo miłe dla oka i z przyjemnością oglądałam każdą jedną. Wśród dinozaurów, które pokazały nam wycinek swojego życia, znalazły się brachiozaury, czyli jedne z największych stworów, jakie kiedykolwiek stąpały po ziemi, torozaury, ankylozaur, allozaur, utahraptory i król, bez którego żadna opowieść o dinozaurach nie ma sensu, czyli tyranozaur. I tyranozaurzątko.
Dzięki temu, że gady były naturalnych rozmiarów, a pomiędzy nimi cały czas kręcił się nasz nowy przyjaciel – paleontolog, mieliśmy skalę porównawczą, która jeszcze dobitniej pokazywała potęgę tych olbrzymów. W filmach o dinozaurach czy na grafikach tego tak dobrze nie widać, ponieważ rzadko kiedy możemy porównać ich wielkość do czegoś, co znamy. Na scenie również nie byłoby ich wielkości tak wyraźnie widać ze względu na ogromną salę oraz odległość między widzami a sceną. Obecność człowieka tuż obok dinozaurów doskonale udowadniała, że to były prawdziwe giganty.
Gadzi majstersztyk
Jednak nie te opowieści mnie zafascynowały najbardziej, nie muzyka, nawet nie paleontolog, który być może nawet był przystojny, ale nie jestem pewna, bo kapelusz go trochę zasłaniał, ale same dinozaury. To nie były jakieś tandetne, gumowe kostiumy czy plastikowe makiety. One były naprawdę doskonale wykonane.
Mniejsze dinozaury faktycznie były kostiumami, które aktor na siebie wkładał, ale ich szczegółowość była bardzo realistyczna. Z tego, co wyczytałam, taki kostium ważył około 40 kilogramów, więc wyobraźcie sobie, jakim wysiłkiem było bieganie po scenie i wykonywanie konkretnych ruchów w odpowiednim tempie!
Wielkie modele z kolei były naszpikowane odpowiednimi mechanizmami, dzięki którym dinozaur poruszał się tak realistycznie. Skóra również wykonana była tak, że wyglądała jak naturalna. Pracowała przy każdym ruchu zupełnie jak chociażby u słoni.
Te wielkie gatunki były obsługiwane przez aż trzy osoby. Jedna, zarazem jedyna widoczna dla uważnego widza, siedziała pomiędzy nogami gada, w takim długim ustrojstwie na kształt gokarta. Ona była odpowiedzialna za przemieszczanie się zwierzęcia. Pozostałe dwie pilnowały innych ruchów: głowy czy ogona oraz dźwięków, jakie dinozaur miał wydawać. Dopiero doprowadzenie do perfekcji współpracy pomiędzy całą trójką sprawiło, że te olbrzymy wyglądały tak realistycznie.
Zdjęcia, które zrobiłam, zupełnie nie oddają tego realizmu. Dlatego nagrałam też kilka krótkich filmów, które zamieszczam poniżej. Wciąż nie pokazują one pełni tego, co widać było na scenie, ale może chociaż trochę potwierdzą moje słowa. Z pewnością szybko dostrzeżecie, że dinozaury poruszały się raczej po liniach prostych – to oczywiste, z racji zastosowanej technologii przemieszczania ich na scenie. Samochód też nie obróci się w miejscu. 😉
Dzieciątko tyranozaura to zdecydowanie mój ulubiony bohater całego show! <3
Żałuję, że nie wzięłam ze sobą aparatu, być może udałoby mi się zrobić kilka interesujących zbliżeń na detale, o których wspomniałam powyżej. Niestety z jakiegoś powodu uznałam, że komórka w zupełności mi wystarczy. Mam jednak nadzieję, że zarówno zdjęcia, jak i filmy, a przy okazji być może także ten tekst, zainteresują Was na tyle, by nie zastanawiać się zbyt długo nad kupnem biletów, kiedy „Wędrówki z Dinozaurami” po raz kolejny zawitają do Polski.
Polecam. Chociażby właśnie ze względu na samo nacieszenie oczu tymi fascynującymi olbrzymami. Nie tylko dzieci, ale również dorosłym, zwłaszcza zainteresowanym przyrodą, przypadnie ono do gustu.