Prowadzenie domu tymczasowego to doskonała możliwość na pomoc zwierzętom! Sprawdźcie, jak to działa!

Należę do tych ludzi, którzy są wrażliwi na krzywdę zwierząt. Chcę im pomagać. Niestety, ze względu na ograniczenia czasowe nie mogę sobie pozwolić na wolontariat, a i fundusze, które mogę przeznaczyć na darowizny, są ograniczone. Z tego powodu szukam również innych sposobów na niesienie zwierzętom pomocy. Niedawno, w porozumieniu z mężem, zgłosiłam nas jako kandydatów na dom tymczasowy wrocławskiej Ekostraży. Dzisiaj opowiem Wam o tym, jak działa instytucja domu tymczasowego i jak takim domem dla zwierząt zostać.

dom tymczasowy, jak zostać domem tymczasowym, jak pomóc zwierzętom, stowarzyszenie ochrony zwierząt, fundacja, ekostraż, blog o dzikich zwierzętach, animalistka.pl

Co to jest dom tymczasowy?

Dom tymczasowy jest dokładnie tym, na co wskazuje jego nazwa. Zwierzęta, które przebywają u nas w ramach takiej działalności, pozostają pod naszą opieką jedynie tymczasowo – dopóki nie znajdzie się ktoś chętny do adopcji. W tym czasie fundacja czy stowarzyszenie, z którą współpracujemy, aktywnie poszukuje dla tego zwierzęcia domu stałego. Dom tymczasowy to dla zwierząt wielka szansa na to, by szybciej odzyskały siły, jeśli chorowały lub przeszły operację, socjalizowały się z człowiekiem i innymi zwierzętami, jeżeli mamy takie w domu i czekały na adopcję w warunkach znacznie bardziej komfortowych, niż miałyby pod opieką fundacji. Stowarzyszenia opiekujące się niechcianymi zwierzętami często są przepełnione, ograniczone ilością chętnych do pomocy wolontariuszy i, chociaż bardzo chcą, nie mogą poszczególnym podopiecznym poświęcić tyle uwagi, na ile te zasługują. I tutaj z pomocą przychodzą osoby, które chcą stworzyć podopiecznym fundacji dom tymczasowy.

dom tymczasowy, jak zostać domem tymczasowym, jak pomóc zwierzętom, stowarzyszenie ochrony zwierząt, fundacja, ekostraż, blog o dzikich zwierzętach, animalistka.pl

Zalety domu tymczasowego

  • Możliwość „sprawdzenia się” jako opiekun zwierząt. Jeśli w naszym domu nie było dotąd żadnego zwierzęcia, a bardzo chcielibyśmy mieć psa, kota czy inne zwierzęce towarzystwo, często jesteśmy pełni obaw: czy poradzimy sobie z obowiązkami, czy będziemy potrafili rezygnować z niektórych przyjemności na rzecz nowego podopiecznego, czy to wszystko, co teraz sobie wyobrażamy, będzie działało na dłuższą metę.
    Ja wiem, że, jeśli decydujemy się na zwierzę, powinniśmy być absolutnie pewni swojej decyzji. Ale wiem też, że świadomość zobowiązania do opieki nad inną żyjącą istotą nawet przez kilkanaście lat może przerażać. Zwłaszcza w przypadku, kiedy w naszym domu nigdy żadnych zwierząt nie było.
    Z tego powodu uważam, że niesienie pomocy potrzebującym zwierzętom jako dom tymczasowy jest doskonałą okazją, żeby przekonać się o tym, jak to jest mieć psa, kota czy na przykład królika (bo naprawdę przeróżne zwierzęta szukają nowych domów). To taka trochę wersja demo, zanim zdecydujemy się na wersję pełną.
  • Przyspieszamy socjalizację zwierzęcia. Czworonogi czekające na adopcję bardzo często są po przejściach, krzywdzone przez poprzednich właścicieli. Albo były izolowane – przetrzymywane w piwnicy czy kojcu, z bardzo ograniczonym kontaktem z człowiekiem. Albo nie są nauczone „dobrych manier”, czyli na przykład nie wiedzą, że załatwiać się powinny w konkretnych miejscach (kot w kuwecie, pies na dworze – wiadomo). Albo wymagają opieki weterynaryjnej.
    Sytuacje są naprawdę przeróżne, a, jak pisałam wyżej, stowarzyszenia mogą poszczególnym zwierzętom poświęcić tylko ułamek czasu i uwagi, na jaki te czworonogi zasługują. Dom, w którym zwierzę ma swojego tymczasowego opiekuna niemal na wyłączność, znacznie przyspiesza naukę właściwych zachowań, albo odzyskanie zaufania do ludzi.
  • Robimy coś dobrego. Prawdopodobnie to, co teraz napiszę, jest absolutnym truizmem, ale jest ważne – robienie dobrych uczynków daje ogromną satysfakcję.

dom tymczasowy, jak zostać domem tymczasowym, jak pomóc zwierzętom, stowarzyszenie ochrony zwierząt, fundacja, ekostraż, blog o dzikich zwierzętach, animalistka.pl

Wady domu tymczasowego

  • Poświęcamy swój czas. Zwłaszcza na początku, kiedy zwierzę do nas trafia, wymaga od nas dużej uwagi. Jeśli mamy jeszcze inne zwierzęta, musimy obserwować, jak (i czy w ogóle) będą się ze sobą dogadywać, czy nowy lokator zostanie dobrze przyjęty przez rezydentów, czy nie będzie nadmiernej agresji. Zwierzętom, które dotychczas z nami mieszkały również musimy poświęcić więcej uwagi, żeby nie czuły się odrzucone na rzecz gościa.
    Ale i w sytuacji, kiedy nie mamy zwierząt, musimy liczyć się z tym, że część naszego wolnego czasu będziemy musieli poświęcić zwierzęciu: chociażby na podstawowe czynności związane z opieką nad nim, jak karmienie, wyprowadzanie na spacery czy sprzątanie kuwety, zabiegi pielęgnacyjne. Niepewne swojej sytuacji zwierzę może zabiegać o naszą uwagę, domagać się czułości (ale wcale nie musi – może schować się gdzieś w kącie i nie chcieć interakcji z obcymi). Może też być tak, że zwierzę będzie załatwiać się w domu – czy to ze stresu, czy po prostu do czasu, kiedy nauczymy się, jak częstych spacerów wymaga. A być może jeszcze będziemy musieli z tym zwierzęciem jeździć do weterynarza – to też zabiera sporo czasu.
  • Co z wyjazdami? Wakacje, weekend za miastem – nie mamy żadnej wycieczki w planach w najbliższym czasie? Zwierzę w domu tymczasowym może być tydzień, ale może też być i trzy miesiące. Musimy to brać pod uwagę.
  • Możemy ponosić straty finansowe. Nie mam tu na myśli kosztu karmy czy wizyt u weterynarza, bo są one pokrywane przez fundację. Ale co, jeśli kot podrapie nam podłokietnik fotela, a pies pogryzie drogie buty? Za to fundacja już nam raczej pieniędzy nie odda. Musimy się liczyć z takim ryzykiem, zwłaszcza jeśli dotychczas nie mieliśmy za bardzo do czynienia ze zwierzętami.
  • Obce zwierzę = nieprzewidywalne zwierzę. Może się zdarzyć, że zwierzę okaże się być agresywne. Agresja może wynikać ze strachu na początku, albo zupełnie odwrotnie – z prób wywalczenia sobie lepszej pozycji w nowym stadzie, kiedy zwierzę poczuje się już pewniej (dotyczy raczej psów niż kotów, wiadomo). Takie sytuacje należą do rzadkości, ponieważ fundacja dba o to, aby dopasować zwierzę do możliwości tymczasowego opiekuna i nie będzie na siłę dawała trudnego psa pod opiekę niedoświadczonej osoby.
  • Możecie przywiązać się do zwierzęcia tak bardzo, że ciężko będzie Wam się z nim rozstać. Z jednej strony to dobrze, bo zwierzak znajdzie u Was stały dom, ale z drugiej – ilu takim psom czy kotom możecie zaoferować adopcję? Pożegnania z kolei mogą być bardzo trudne emocjonalnie.

Wady, przyznam, wymyślałam trochę na siłę, z poczucia obowiązku. Wiecie, zależy mi na tym, aby osoby, które są zainteresowane stworzeniem domu tymczasowego dla zwierząt, miały pełną świadomość, z czym to się wiąże. Jeśli nakręcamy się na jakiś pomysł, zazwyczaj myślimy o nim głównie w kontekście zalet, a wady spychamy na dalszy plan, albo w ogóle nie bierzemy ich pod uwagę. A taka decyzja, jak zostanie domem tymczasowym, musi być bardzo dobrze przemyślana, zanim zgłosimy się do wybranego przez nas stowarzyszenia.

dom tymczasowy, jak zostać domem tymczasowym, jak pomóc zwierzętom, stowarzyszenie ochrony zwierząt, fundacja, ekostraż, blog o dzikich zwierzętach, animalistka.pl

Jak zostać domem tymczasowym?
Jakie zasady obowiązują dom tymczasowy?

  • Pies? Kot? Gryzonie? Ptaki? Zdecydujcie, jakimi gatunkami zwierząt możecie się opiekować. Oceńcie swoje warunki mieszkaniowe, czas, jaki możecie im poświęcić, weźcie pod uwagę zdanie innych domowników. Również tych zwierzęcych – być może Wasz pies nie przepada za innymi psami, albo kot panicznie boi się jakichkolwiek obcych zwierząt?
  • Racjonalnie podejdźcie do tematu stanu zdrowia zwierzęcia, którym masz się opiekować. Malutki piesio z przetrąconym kręgosłupem łapie za serce, ale czy będziecie mieć czas, żeby codziennie jeździć z nim na rehabilitację? Czy będziecie potrafili codziennie zmieniać opatrunki pogryzionemu kotu, który w dodatku wcale nie chce być dotykany? To są skrajne przypadki, ale nawet opieka nad suką po sterylizacji może być kłopotliwa. Warto mieć to na uwadze.
  • Zgłoście się do wybranego przez siebie stowarzyszenia opieki nad zwierzętami. Im bardziej szczegółowo opowiecie o tym, jakie warunki możecie zaoferować zwierzęciu i jakie w ogóle zwierzęta mogą do Was trafić – tym lepiej. Czasem kluczowe jest nawet to, na którym piętrze mieszkacie, czy w bloku jest winda, albo jak wysoki macie płot wokół domu. Być może Wasz pies nie toleruje innych samców, ale z sukami dogaduje się wyśmienicie? Albo kot przychylnie podchodzi jedynie do psów maksymalnie sięgających kolan, a wobec większych jest agresywny?
  • Po zebranym wywiadzie stowarzyszenie wprowadzi Was do bazy domów tymczasowych i teraz pozostaje tylko czekać, aż będziecie potrzebni. Czasem to może potrwać tylko kilka dni, a nieraz przez długie miesiące żadne zwierzę nie będzie potrzebowało u Was kąta. Uzbrójcie się w cierpliwość i miejcie na uwadze, że Wasza pomoc może się przydać na przykład dopiero za kwartał (warto o tym pamiętać – czy zgłaszając się myśleliście o tym, co będzie za kwartał lub pół roku?).
  • Jeśli stowarzyszenie się do Was zgłosi z informacją, że jesteście potrzebni, a Wy się zgodzicie (macie prawo odmówić), warto dokładnie wypytać go o stan zwierzęcia jeszcze zanim je odbierzecie, żebyście wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Przy odbiorze podopiecznego spisywana jest stosowna umowa, w której są zawarte prawa i obowiązki Was, jako domu tymczasowego, a także fundacji oraz dane zwierzęcia.
  • Razem z nim możecie dostać małą wyprawkę: smycz z obrożą/szelkami, miski, kuwetę i żwirek dla kota, karmę, może legowisko. Tu dużo zależy od polityki oraz zasobów konkretnej organizacji, a także od tego, jakie to zwierzę i w jakiej sytuacji je odbieracie. Ustalacie, jakie wydatki będą potrzebne: karma, ewentualne wizyty u weterynarza, może coś jeszcze innego?
  • Zgodnie z umową wszelkie koszty utrzymania zwierzęcia w Waszym domu ponosi fundacja. Warto jednak, abyście mieli odłożone na ten cel jakieś środki, żeby samodzielnie kupić karmę czy opłacić weterynarza, a dopiero później rozliczyć się ze stowarzyszeniem, przekazując im fakturę i czekając na przelew. Każda instytucja ma własne zasady w tym względzie, sprawdźcie, jak jest w tej, do której się zgłosiliście.
  • Stowarzyszenie ma obowiązek odebrać od Was zwierzę, jeśli zgłosicie taką konieczność. Nie nadużywajcie jednak tego. To takie koło ratunkowe, jeśli okazałoby się, że bycie domem tymczasowym albo opieka nad tym konkretnym zwierzęciem Was przerasta, albo zwierzęta-rezydenci oraz zwierzę-gość ewidentnie się ze sobą nie dogadają, są wobec siebie agresywne, a Wy nie macie możliwości ich odseparować (ale tutaj też warto, żebyście zastanowili się, czy nie dzieje się tak ze względu na nową dla wszystkich zwierząt sytuację, która z czasem się uspokoi). Korzystanie z tego, bo na przykład po dwóch tygodniach znudzi Wam się ten kot, którym aktualnie się opiekujecie i chcielibyście innego jest bardzo, bardzo słabe. W takim razie lepiej w ogóle nie decydować się na oferowanie tego typu pomocy, bo to żadna pomoc.
  • Możecie, równolegle do stowarzyszenia, aktywnie szukać domu stałego dla zwierzęcia, którym się opiekujecie. Pamiętajcie jednak, że nawet jeśli znajdziecie osobę chętną do adopcji, nie możecie samowolnie przekazać jej zwierzęcia. Fundacje mają ustalone procedury w tym zakresie i to do nich należy podjęcie decyzji czy dana osoba może adoptować konkretne zwierzę, czy też nie.

dom tymczasowy, jak zostać domem tymczasowym, jak pomóc zwierzętom, stowarzyszenie ochrony zwierząt, fundacja, ekostraż, blog o dzikich zwierzętach, animalistka.pl

Dom tymczasowy u Animalistki

Być może ciekawi Was, jak to wyglądało u mnie, więc pokrótce opowiem.

Zgłosiłam się jako dom tymczasowy do Ekostraży, wrocławskiego stowarzyszenia ochrony zwierząt. Opisałam Ekostraży swoje warunki mieszkaniowe i opowiedziałam o zwierzętach, które ze mną mieszkają. A mam kota – Barnabę i psa – Tibora. Znając swoje zwierzęta, zdecydowałam się zostać domem tymczasowym dla psów i to raczej tych większych niż mniejszych. Kotom i małym psom Tibor, ze względu na swoje usposobienie, mógłby zrobić niechcący krzywdę w czasie zabawy samą swoją masą (nie jest zbyt delikatny, w zabawie często wręcz taranuje inne psy). Ważne dla mnie było, aby pies-gość był pozbawiony agresji wobec innych zwierząt, bez chorób zakaźnych i ewentualnych ran ze szwami (to ostatnie znowu ze względu na Tibora, nie chciałabym, aby niechcący łapą rozerwał szew w czasie zabawy). Wiek nie grał roli, istotniejsza jest dla mnie możliwość wchodzenia psiego gościa w pozytywne interakcje ze zwierzętami-rezydentami.

Mieliście już jakieś zwierzę u siebie na tymczasie? A może dopiero o tym myślicie? Jeśli macie jakieś pytania z tym związane, śmiało zadawajcie je w komentarzach (nie musicie zakładać konta), z przyjemnością rozwieję Wasze wątpliwości!