Dziś na tapecie: Pani Miniaturowa!

Ten artykuł jest pierwszym z cyklu postów, w którym będę zaglądać do domów znanych osób i poznawać ich zwierzęta. Nie ma jeszcze nazwy, więc, jeśli przychodzi Wam do głowy jakiś pomysł – zaproponujcie go w komentarzu! 

Agatę w tłumie ciężko wypatrzeć ze względu na jej wzrost. Niskorosłość to zdecydowanie jej cecha rozpoznawcza, od której wzięła się nazwa bloga: Pani Miniaturowa (klik!). Opowiada na nim o tym, jak wygląda świat, kiedy ma się sto trzydzieści kilka centymetrów wzrostu. A jako osoba niepełnosprawna, pisze dużo również o niepełnosprawności. Ale Agata jest przede wszystkim fantastyczną, normalną kobietą, zatem sporo miejsca na jej blogu zajmują także tematy związane z macierzyństwem czy relacjami damsko-męskimi. Jeśli nie znaliście dotąd Pani Miniaturowej, to zajrzyjcie do niej – naprawdę warto!

Agata mieszka z fantastycznym facetem – Gajowym oraz nie mniej fantastycznym synem, którego na blogu nazywa Omenem. Do kompletu są jeszcze pies i kot, o których zgodziła się mi opowiedzieć.

Na początku była Tajga

Kiedy Agata wprowadziła się do domu Gajowego, Tajga już w nim była. Ta łagodna, kudłata suczka niepodzielnie rządziła sercem swojego opiekuna, z którym tworzyła idealne, dwuosobowe stado.

Tajga uwielbia wyprawy w dzikość!

Gajowy – jak podpowiada nam jego pseudonim – kocha naturę. Uwielbia jeździć do lasu, w dzikie pustkowia i bezdroża. Gdy w jego życiu pojawiła się Tajga, stała się jego najwierniejszą towarzyszką. Już nie był zawsze sam ze sobą, choć jest indywidualistą i bardzo sobie ceni chwile samotności. Gdzie on, tam i ona. To duet doskonały, który rozumie się bez słów.

Tajga początkowo bardzo niesforna, chętnie uczyła się nowych komend, na które teraz bezbłędnie reaguje przy krótkim geście dłoni. Ale, chociaż pokorna, jest żywym srebrem i nie potrafi usiedzieć na miejscu. Nieustannie patroluje ogród wzdłuż ogrodzenia, sprawdza, czy wszystkie krzewy są na swoich miejscach, a nad stawem, jeśli tylko woda nie jest zamarznięta, potrafi do niej wskakiwać po kilka razy na godzinę. Niezależnie od pogody!

Sunia jest zapatrzona w Gajowego jak w obrazek. W swojej całej miłości do opiekuna Tajga miała jednak na tyle szczodrości, że podzieliła się sercem i uwagą Gajowego z nową członkinią stada. Przyjęła Agatę i Omena, jak swoich, z otwartymi łapami i zawsze wita ich z ogromną radością. Zresztą – Tajga to największa łasica świata. Łasi się zawsze i do wszystkich, ale jest z niej również kawał zazdrośnicy. Kiedy w odwiedziny przybywa ktoś z psem, ani ten pies nie ma dostępu do Agaty, ani Agata nie może zainteresować się tym psem, bo zawsze wtedy wkracza Tajga, odpychając intruza i cicho powarkując – w ten sposób pilnuje, aby wszystkie głaski spływały wyłącznie na nią.

A najbardziej, poza swoimi człowiekami, to Tajga lubi zjeść. Najlepiej dużo. Agata i Gajowy podejrzewają, że ma siedem żołądków, bo nie zauważyli, żeby kiedykolwiek nie mogła wciągnąć jeszcze chociaż jednego kąska. Najlepsze, oczywiście, jest to, które wcale nie znajduje się w jej misce, tylko na przykład na stole. Albo grillu. Zwłaszcza wtedy, kiedy wszyscy się odwrócą i pies może sobie coś pysznego z tego grilla ukraść. A woda? Koniecznie zmącona, z kałuży! Kto by się przejmował czystą wodą w misce, kiedy można tak fajnie bawić się w kałużach po deszczu i przy okazji jeszcze napić?

„Co tu robi kot?!”

To bez wątpienia mógłby być cytat z Tajgi w dniu, kiedy ich bajkową sielankę zburzyła Arya. Musicie bowiem wiedzieć, że Tajga, jako senior security manager domu Pani Miniaturowej, dzielnie przeganiała wszystkie koty z sąsiedztwa, jeśli tylko odważyły się postawić łapę na ich ogrodzie. Kiedy więc po roku jojczenia Agaty do Gajowego, że „ja chcę kooootaaaa!”, Gajowy wreszcie się poddał i w domu pojawił się upragniony kot, razem z nim pojawił się poważny konflikt interesów.

Tajga i Arya musiały znaleźć wspólny język

Arya jest po półdzikiej mamie, która okociła się w piwnicy. Spośród tych piwnicznych kociaków Agata mogła wybrać swojego upragnionego towarzysza. Kiedy tylko mała, puchata kulka trafiła do nowego domu, zaczęły się kłopoty.

Początki były niesamowicie trudne. Tajga całe swoje życie spędziła na przeganianiu obcych kotów z ogrodu, a tu nagle musiała dzielić dom z jednym z nich! Próbowaliśmy jakoś porozumieć te nasze dziewczyny. Był syk, warkot, kłapanie zębami i machanie pazurami, mimo że dzieliła je plastikowa ścianka transportera, lub ramiona Gajowego. Kotu puszczały wszystkie zawory i zachowywał się jak mały psychopata, a Tajga nie mogła się zdecydować, czy bardziej chce kota obwąchać i się zakumplować, czy może jednak zjeść. Na szczęście dzięki cierpliwości i licznym próbom, wyszliśmy z tej walki zwycięsko… choć ze śladami pazurów na rękach.

W końcu Arya i Tajga jakoś się dogadały. Chociaż ich ugoda polega w dużej mierze na tym, że się po prostu ignorują. Kiedy przechodzą obok siebie, udają, że tej drugiej wcale tam nie ma. Nie ma więc obwąchiwania, ocierania się o siebie czy trącania noskami. Ale przynajmniej jest spokój.

Arya i Tajga tolerują się nawzajem, ale schodzą sobie z drogi

Dla nas najważniejsze jest to, że Tajga nauczyła się, że Arya jest nasza i nie wolno jej gonić, straszyć, ani tym bardziej kłapać za jej ogonem zębami.

A Agata zyskała swojego kompana, takiego, jakim Tajga jest dla Gajowego. Blogerka, chociaż większość życia spędziła w otoczeniu psów, zdecydowanie jest kociarą i bardzo brakowało jej mruczącego towarzystwa. Aktualnie ani Agata, ani Gajowy (Tajga pozostawiła pytanie bez komentarza) nie wyobrażają sobie salonowego krajobrazu bez kotki śpiącej na parapecie lub czyichś kolanach. Arya jest ogromnym przytulasem i zdecydowanie ożywiła ich dom. Bo to mały rozrabiaka jest!

Czasami zmienia się w małą zadziorę i lata po domu, jakby ją gonili. Biega po oparciach kanap, skacze jak ninja, później pędem do kuchni, tam odbija się od ściany i biegiem wraca do salonu. Lubi się bawić, ma silny instynkt, także każdy paproszek, każda nitka jest obwąchana i popacana pacatorami*. Jej super umiejętność to slalom gigant między nogami i łapanie człowieka za kostki. Gdy już skończy rozrabiać zaszywa się gdzieś w domu i potrafi spać nawet 10 godzin, w takim miejscu, że nikt nie może jej znaleźć. Codziennie odkrywamy jej nowe, coraz dziwniejsze, kryjówki.

*Czyli łapkami – wyjaśniam, bo sama przez chwilę nie byłam pewna, co Agata miała na myśli. 😀

Zdarza się nawet, że Tajga i Arya spędzają czas prawie razem! Na przykład na obserwacji okolicy: Arya siedzi na parapecie okna, Tajga na schodach tuż obok niej i obie reagują w tym samym momencie, kiedy tylko zauważą coś podejrzanego.

Tajga regularnie patroluje ogród

Tak, jak Agata-kociara znalazła wspólny język z Gajowym-psiarzem, tak ich zwierzętom udało się zawrzeć pakt o nieagresji. Arya jest jeszcze młodą kotką i kto wie, co będzie dalej? Być może, kiedy z wiekiem nabierze więcej ogłady, Tajga uzna, że kot w domu wcale nie jest taki najgorszy.

Przykład Aryi i Tajgi pokazał nam, że do każdego można się przyzwyczaić.

I niech to zdanie stanie się przesłaniem tej historii.

Powiedzenie „żyć jak pies z kotem” w domu Agaty i Gajowego było zobrazowane bardzo dosłownie. W końcu jednak zapanowała u nich harmonia między zwierzętami. Nauczyły się, jak żyć z tym drugim pod jednym dachem. A po więcej historii z życia Agaty odsyłam Was jeszcze raz na jej bloga: www.miniaturowa.pl!

Ja od siebie oczywiście proszę o informację zwrotną, dla Agaty i dla mnie, jak Wam się podobało. Wasze komentarze są dla nas bardzo cenne!